Przeczytałam wiele artykułów na ten temat – trzy z nich cytuję niżej – przyznaję, może trochę późno ale tak czasem w życiu bywa, że z różnych, często ważnych powodów teoria mija się z praktyką. Teraz, kiedy sama tego doświadczyłam, rozumiem doskonale rodziców, przed którymi trudne „rozstanie ze smoczkiem” trzylatka. Nasza najstarsza córeczka chodzi już do przedszkola a zaraz po powrocie do domu woła o smoczek i najchętniej by się z nim nie rozstawała, zwłaszcza przed spaniem. Wszystko rozumie, że smoczki są dla maluszków a ona jest już duża i nawet opowiada jak przyjdzie wróżka-smoczuszka zabierze smoczek a zostawi jej coś fajnego w zamian itd, wymyślanie co ma zostawić wróżka też już przerabiałyśmy… i nic, bo krótkotrwałe przymiarki do rozstania kończą się wielkim płaczem, a że są w domu jeszcze dwa maluszki to często sił i czasu brakuje na tzw „konsekwentne działanie”. Jestem jednak dobrej myśli, że z nadejściem tej wiosny skończą się choroby, zimowe kłopoty a zaczną porządki i zabawy w ogrodzie – a nasze pociechy uwielbiają pomagać 🙂 – i przyjdzie też odpowiedni moment, żeby naszego „przyjaciela” np przywiazać do balonika i wysłać do wróżki z listem, bo chyba o nas zapomniała :))
A jak to jest czy było u Was? W jakim wieku wasze dzieci pożegnaly się ze smoczkiem? Jaki jest najlepszy czas by rozstać się z tym „przyjacielem” i jak to zrobić najlepiej? Proszę o przykłady z Waszego doświadczenia…
*******
Rozstanie ze smoczkiem
Smoczek nie może być antidotum na każde niespokojne zachowanie. Jeżeli dziecko się bawi, nie ma potrzeby, aby w jego buzi był smoczek. Jeśli natomiast zaczyna marudzić i płakać, najpierw zastanów się, co swoim zachowaniem chce tobie powiedzieć. Może jest głodne, nudzi się albo jest zmęczone i chce spać. Jeśli okaże się, że mimo szczerych chęci nie jesteś w stanie uspokoić malca, podaj mu smoczek.
Gdy maluszek ssie palec lub piąstkę, lepiej podać mu smoczek. Inaczej twój skarb może uzależnić się od ssania rączki, do której zawsze ma dostęp. Smok natomiast zniknie z życia malucha, gdy spełni już swoją rolę.
*******
6 kroków do rozstania ze smoczkiem
Najlepszy będzie taki, w którym dziecko zaczyna się interesować otoczeniem, czyli zwykle w drugim półroczu życia. Wtedy maluch zajęty jest zdobywaniem nauki siadania czy raczkowania. Chce wszystkiego dotknąć. Sprawdź też, w jakich sytuacjach dziecko najczęściej domaga się smoczka. Zwykle gdy maluch się nudzi, płacze, bo się uderzył albo ma ochotę na drzemkę.
Krok 2 – daj dużo czułości
Twoim zadaniem jest niedopuszczanie do tego, by maluch najczęściej sięgał po swojego gumowego „przyjaciela”. O ile jednak nudzie smyka łatwo zaradzić, proponując mu inną zabawę, o tyle trudno nie kłaść go spać czy sprawić, by nigdy nie było mu smutno. Jeśli zatem smyk lubi possać smoczek przed snem, wypróbuj inną metodę – na chwilę poleż z malcem, opowiedz mu bajkę. Gdy dziecko oczekuje go podczas płaczu, pociesz je, z czułością przytulając. Nie ma wątpliwości, że teraz, kiedy szkrab ma się rozstać ze smokiem, potrzebuje twojej bliskości. Na szczęście mama ma sporą szansę wygrać ze smoczkiem – jesteś przecież żywą zabawką, która tuli, śpiewa i łaskocze 🙂
Krok 3 – zorganizuj pożegnanie
Ten pomysł sprawdza się szczególnie u starszych dzieci. Najpierw wyjaśnij maluchowi, że pocieszyciela używają jedynie maluszki. Możesz podać przykład ze swojego otoczenia: np. synka sąsiadki, który nie ssie już smoczka. Powiedz, że wasz smok teraz jest potrzebny młodszym od niego dzieciom i powinniście już go oddać. Pozwól malcowi się z nim pożegnać, niech zrobi mu „pa, pa” wieczorem, a rano przypomnij, że smoczek oddałaś już córeczce koleżanki.
Krok 4 – bądź stanowcza
Jeśli nawet rano maluch zareagował obojętnością na wieść, że smoczka już nie ma, nie zdziw się, gdy go z płaczem zażąda w kryzysowej sytuacji. To naturalne. Jeśli oddałaś smoczek innemu dziecku, to znaczy, że go nie ma! Nie zmieniaj zdania. I jeszcze jedno: najlepiej nie przechowywać w domu żadnego smokowego zapasu „w razie, gdyby”. Unika się wtedy pokusy, by wyciągnąć nowego pocieszyciela z szafki i w ten sposób zakończyć płacze dziecka.
Krok 5 – bądź czuła
W czasie gdy odzwyczajasz malucha od smoczka, powinnaś poświęcać mu więcej czasu. Dzięki temu ograniczasz sytuacje, w których smoczek może okazać się potrzebny, i dajesz dziecku poczucie bezpieczeństwa. A więc baw się z malcem, czytaj mu, chodźcie na długie spacery i jak najczęściej się do siebie przytulajcie.Krok 6 – chwal dziecko
O tym, jak jesteś dumna z malca, mów nie tylko jemu, ale także innym. Pochwal go przed babcią: „Wiesz, że Krzyś już nie ssie smoka. Taki już jest duży!”. I choć nie ma sensu zasypywanie dziecka zabawkami, dzielne rozstanie ze smoczkiem to świetny moment, by podarować maluchowi coś, co sprawi mu wielką frajdę.
Smoczek, cumel, dydek, duduś – nazw tego przedmiotu, znienawidzonego przez pediatrów i stomatologów, odradzanego przez ortodontów (choć węszę w tym nieszczerość, wszak gdyby smoczki zniknęły z powierzchni ziemi straciliby znaczną część swoich dochodów) – jest bardzo wiele. Kawałek gumy, z kawałkiem plastiku (mniej lub bardziej kolorowym) albo nawet bez (to wersja smoczków Eko, moim zdaniem wyjątkowo paskudny wynalazek). Najlepszy przyjaciel wczesnego dzieciństwa, uspokajacz, rozweselacz, a czasami – po prostu korek, którym zatyka się rozgrzeszanego bobasa.
Przychodzi jednak moment, że ze smoczkiem warto (wręcz trzeba) się rozstać. Jak to zrobić?
Warto odsmoczkowywanie rozłożyć na etapy. Smoczek nie powinien znajdować się w buzi dziecka non stop. Nie jestem fanatyczną przeciwniczką smoczków (wręcz przeciwnie, sama ochoczo korzystałam z dobrodziejstw jakie niesie, gdy synek był malutki), ale widok półtorarocznego czy dwuletniego dziecka ze smoczkiem w buzi na spacerze czy podczas zabawy to po prostu porażka. Nawet w przypadku całkiem malutkiego noworodka nie ma żadnej potrzeby instalowania smoczka „na pobyt stały” w buzi dziecka. To przedmiot awaryjny, służący (na przykład) do zasypiania, albo uspokajania malucha gdy nie działają inne sposoby. Pierwszym krokiem do odsmoczkowania jest więc jego oszczędne i rozważne stosowanie. Z czasem smoczek powinien być w użyciu TYLKO w określonych sytuacjach.
Kolejnym, logicznym krokiem, jest usunięcie smoczka z zasięgu rączek dziecka. To również kwestia higieny, ale przede wszystkim dobrych przyzwyczajeń. Smoczek może być dziecka przyjacielem, ale przyjaźnią tą zarządzają dorośli. Dziecko nigdy nie powinno traktować smoczka jak swojej zabawki – późniejsze rozstanie może być w przeciwnym wypadku naprawdę trudne.
Po pierwszych urodzinach warto zapomnieć o smoczku jako dziennym uspokajaczu. Warto to zrobić między 12 a 16 miesiącem życia malucha, bo później dzieci wchodzą w czas tzw. buntu dwulatka – większość urządza tak karczemne awantury i histerie o byle błahostkę, że odbieranie ulubionego przedmiotu może się odwlec na znacznie późniejszy czas – bo przecież rodzice nie będą sami kusić losu.
„Odbierając” dziecku smoczka powinniśmy dać mu inny sposób zapanowania nad swoimi emocjami, wyciszenia się, uspokojenia. W niektórych przypadkach może to być Przytulanka, innym dzieciom wystarcza kawałek pieluszki czy kocyk, do którego mogą przytulić buzię. W tym czasie smoczek może jeszcze służyć dziecku – ale wyłącznie jako element towarzyszący zasypianiu. Gdy dziecko zaśnie, trzeba wyjąć smoczka z buzi (dzieci, które śpią ze smoczkiem nie zasypiają głęboko i mają skłonności do częstego wybudzania.
Zdecydowana większość pediatrów radzi, by ostatecznego pożegnania ze smoczkiem nie odkładać na dalszy czas. Na pewno warto spróbować jeszcze przed drugimi urodzinami, razem z całkowitym odstawieniem butelki (butelkę mogą przecież z powodzeniem zastąpić kubki-niekapki czy bidony, zarówno do mleka, kaszek czy wody i innych napojów). Jak to zrobić? Najlepiej radykalnie, czyli usunąć smoczek z domu (lub smoczki, jeśli było ich więcej). Wyrzucić, albo przeciąć koniuszek smoczka. I powiedzieć dziecku prawdę – że smoczka nie ma. Czy trzeba nastawiać się na aferę? Niekoniecznie. Można pożegnanie ze smoczkiem połączyć z jakąś miłą niespodzianką. Dziewczynka może dostać lalkę-dzidziusia (nawet całkiem malutką i niezbyt drogą, dwulatki jeszcze nie docenią wielofunkcyjnych bobasów), dwulatek – jakiś samochód, niewielkie klocki czy figurkę policjanta/strażaka. Zabawka może nawet wykraczać nieco poza kategorię wiekową dziecka (musi być jednak bezpieczna) ale powinna dawać jasny komunikat: jesteś już duży, nie masz smoczka, bo smoczków używają tylko małe dzieci, a ty już nie jesteś maluchem. Pożegnanie ze smoczkiem może się więc stać niejako przepustką do ciekawszego świata.
A jeśli dziecko jednak robi aferę, nawet mimo otrzymanej zabawki? Wszystko zależy, jak mocne mamy nerwy. Syn mojej przyjaciółki przez trzy noce „rzęził” (według jej opisu) za swoim dudusiem. Nie poddała się. Zapomniał. Są jednak rodzice, którzy nie wytrzymują „napięcia”. Pomijając szkodę, jaką wyrządzają wtedy dziecku pozostaje radzić, by przy drugiej próbie lepiej wyczuli moment podejścia do całej operacji. Widok czterolatka ze smoczkiem w buzi może już przyprawić o dreszcze. I to nie tylko stomatologa.
Anna Kozłowska manifesto.com